Dietetyk Anna Nowak, specjalizująca się w skutecznej i efektywnej redukcji masy ciała, również w chorobach dietozależnych jak cukrzyca, niedoczynność tarczycy, Hashimoto, choroby wątroby i inne.

Indywidualne podejście do pacjenta w trakcie redukcji masy ciała oraz terapii dietą to klucz do sukcesu! W to wierzę i to realizuję w swojej pracy dietetyka. Wiem również, jak ważne jest dobre samopoczucie w trakcie diety i ogólnie w życiu, dlatego jadłospisy które układam zawierają różnorodne i pyszne dania. Głodówka i monotonia? To nie dla mnie!

Wyszukaj

Social media

Licznik

© COPYRIGHT Mojesante.pl
ALL RIGHTS RESERVED

 23.08.2017  |  Na zdrowie , Bądź fit , Lifestyle

„Eksperci” w sieci - czyli totalne bzdury, którymi nas karmią na popularnych stronach internetowych

Anna Nowak

Czy czytacie kiedyś artykuły (odnośnie zdrowia, porad żywieniowych itp.) na popularnych stronach internetowych typu WP czy Onet? Ja tak, czytam dosłownie wszystko co wpadnie mi w ręce. Po pierwsze lubię czytać, ale przede wszystkim chcę pogłębiać swoją wiedzę. Co prawda jako podstawowe źródło wiedzy uważam sprawdzone publikacje – książki medyczne, podręczniki, badania, ale lubię również poznawać opinię i wiedzę innych. Czytam blogi i nawet te nieszczęsne artykuły napisane przez nie wiadomo kogo, nie wiadomo z jakiego powodu. I właśnie ostatnio przeglądając nowe teksty na WP z zakładki zdrowie (nie wiem jak wam, ale nie się to kojarzy jak nic z działem medycznym, a nie dziwnymi felietonami), natrafiłam na artykuł na temat wpływu oleju lnianego i zawartych w nim składników na leczenie raka. Może trafiliście kiedyś na dietę dr Buldwing, to wiecie o co chodzi. Diety opisywać nie będę, bo nie o to mi chodzi. Osoba, która pisała artykuł bardzo wyraźnie stwierdziła, że olej lniany jest źródłem kwasów omega 6. Jako dietetyk wiem, że olej lniany to źródło kwasu linolenowego, czyli omega 3. Jak można zrobić taką pomyłkę? Właściwości kwasu linolowego są całkowicie inne niż linolenowego. Ok, może nazwa podobną. Kto by się tam przejmował omega 6 czy omega 3, to i to omega. Masakra! Kolejny przykład na WP – artykuł o jajkach i stwierdzenie, że jajka są JEDYNYM źródłem aminokwasów egzogennych. A mięso, ryby, nabiał? Ok, białko zawarte w jajku jest białkiem wzorcowym, ale na Boga, nie jest to jedyne źródło tych aminokwasów! Powiem szczerze, jestem załamana. Podałam tylko dwa przykłady, ale można by ich mnożyć bez końca. To jest straszne, przecież ludzie to czytają i wierzą w to! A potem krążą takie bzdury w eterze. Jak się przed tym uchronić, jak zdobywać rzetelne informacje? Jak nie pogubić się w natłoku (często błędnych) informacji?
 
  • Przede wszystkim czytaj wiele źródeł. Porównuj, analizuj i wyciągaj wnioski.
  • Sprawdzaj, czy osoba wypowiadająca się pewnie na jakiś temat ma sprawdzone informacje lub wykształcenie w dziedzinie, na której temat mówi.
  • Czytaj sprawdzone publikacje. To najlepszy sposób. Ja tak robię, jeśli chcę poszerzyć swoją wiedzę idę do biblioteki i wypożyczam książki z działu medycznego i sprawdzone pozycje z działu dietetyki. Nie mówię, że macie to robić, ale starajcie się czytać strony sprawdzone i rzetelnie przekazujące swoją wiedzę.
  • Pytaj o opinię osobę znającą temat. To naprawdę nie wstyd, że czegoś się nie wie. Jak nie zapytasz czy nie przeczytasz (za sprawdzonego źródła) to twoja wiedza będzie stać w miejscu.
  • Nie rozgłaszaj niesprawdzonych teorii. Tak się rodzi plotka. Rozumiem, dyskusja, opinie. Ale błagam nie mów na pewniaka czegoś o czym nie masz zielonego pojęcia (jak w przypadku autorów tekstów na WP i innych tego typu stronach).
  • Podchodź do wszystkiego z rozsądkiem. Dociekliwość może się przydać, jak coś cię nie przekonuje, szukaj dalej, znajdź potwierdzenie danej teorii.
 
Doba internetu daje nam bardzo wiele, ale ważne jest, aby korzystać z tych możliwości z głową. Nie tyczy się to tylko tematu zdrowia czy żywienia. Ceń sobie łatwy dostęp do informacji, ale nie wahaj się sprawdzać ich w innych źródłach.
 
 
 
Edit
 
Parę dni temu usłyszałam, że:
A. Nie powinniśmy jeść czerwonych warzyw po południu, bo zakwaszają.
B. Nie powinniśmy gryźć dokładnie jedzenia, tylko połykać spore kawałki, żeby żołądek "miał co robić".
 
 
Od razu sprostuję.
 
A. O zakwaszeniu organizmu, skąd się bierze i jak jemu przeciwdziałać pisałam już w tym poście.
Produkty, jakie spożywamy składają się, oprócz z białek, tłuszczy, węglowodanów i witamin, również ze składników mineralnych np. magnezu, sodu, potasu. Jeśli będziemy spożywać dużo produktów, które zakwaszają, czyli które mają stosunkowo więcej składników mineralnych kwasotwórczych, czyli:
  • Fosforu
  • Chloru i
  • Siarki
organizm będzie zakwaszony.
Kolor i smak nie mają tu nic do rzeczy. Ponadto! Warzywa i owoce w znacznej większości działają na organizm alkalizująco.
Kolejna kwestia - jeśli nawet czerwone warzywa by zakwaszały to dlaczego mamy jeść je tylko do południa?...
 
B. Kwestia dokładnego gryzienia pokarmu wałkowana jest przed dietetyków od dawna. Im dokładniej pogryziemy pokarm tym łatwiej organizm go strawi. Ponadto, jeśli nie uszkodzimy zębami niektórych włókiem i otoczek pożywienia to wcale go nie strawimy. Tak jest w przypadku np. siemienia lnianego. Jeśli nie przegryziemy ziarenka, zostanie ono wydalone w całości i cenne kwasy omega 3 nie zostaną wchłonięte przez organizm.
 
Dwie powyższe tezy zostały wygłoszone przez panią w wieku ok. 50 lat, która twierdzi, że jest dietetykiem. Naprawdę nie wiem w jaki sposób mam to skomentować...
 
Kochani, pilnujcie się. Nie wierzcie komuś ślepo na słowo. Poszerzajcie swoją wiedzę, którą czerpcie z różnych, sprawdzonych źródeł :)
 
 
 
 
blog comments powered by Disqus Poprzedni artykuł Powrót do artykułów Następny artykuł